Drodzy Rodzice! Kochane Dzieciaki!
Przed nami trudny czas. Znaleźliśmy się w sytuacji zupełnie nowej. Mam jednak nadzieję, że nie potrwa to długo i już niebawem znowu się spotkamy :)
Pamiętajmy, aby w tym czasie dbać szczególnie o higienę mycia rąk oraz unikania miejsc , gdzie przebywa dużo osób.
#zostańwdomu
----------------------------------------------------------------------------
„Pogoda jest zawsze…”
Był
piękny dzień.. W sumie - dzień jak co dzień..
Mama ślimaczka zawsze mu powtarzała, że pogoda jest zawsze – jakakolwiek
– ale przecież jest. Można więc założyć, że dzień był pogodny.
Ślimaczek, którego nazywali
Dżordż (może dlatego, że uwielbiał słuchać Georga Michaela, a być może dlatego,
że uwielbiał zagraniczne podróże i jego imię – Jerzy – nie brzmiało dla niego
zbyt światowo) wybrał się na spacer. Codziennie przemierzał 10 kilometrów i
rejestrował odległość w aplikacji mobilnej, aby motywować pozostałe ślimaki do
ćwiczenia swojej maźglatej stópki. Dżordż był wielkim marzycielem. Marzył o
wyścigach, lataniu balonem i przejażdżce motorem. I to nie byle jakim! Gdy
tylko zamykał oczy widział siebie na BMW HP4 Race. (Prawdziwy 215-konny
potwór!). Widział siebie jak rusza, a kurz spod kół wymiata konkurencję. Na
końcu wyścigu szampan lał się strumieniami – ten najlepszy! – malinowe słodkie
szaleństwo z bąbelkami! Takie, co to Dżrodż mógł wypijać tylko w sylwestra i
swoje urodziny. Jednak zwycięstwo musiało być odpowiednio uczczone. Potem
oczywiście medale i odczytanie na głos, że zwycięzcą
został Jerzy Grządka.. to znaczy Dżordż Patch
– w końcu to międzynarodowe zawody i szampan był raspberry i oczywiście
standing ovation (owacje na stojąco).
No to właśnie taki był ten Jerz..
Dżordż! Powróćmy do spaceru. Dżordż wyruszył na spacer: aplikacja włączona, w
słuchawkach George Michael, głowa w chmurach.. Gotowy na podbój 10km! Po drodze
ślimak podziwiał przyrodę, uśmiechał się, gdy trawa łaskotała go po stopie,
czasem robił przerwę, aby napić się porannej rosy lub strzelić selfiaczka z
wyrastającą stokrotką, śmieszną minką bądź foto swojej umięśnionej stópki.
Ślimaczek był bardzo odważny. Wspinał się po krzewach, żeby ująć na swoich
zdjęciach najlepsze widoki. Podczas wspinaczki na krzew forsycji nie utrzymał
równowagi i … trach! Wpadł do puszki po napoju, która leżała pod krzewem.
Ślimaczek próbował się wydostać z puszki, ale niestety była ona bardzo śliska,
co zrobił 5 centymetrów w górę - spadał na samo dno. Dżordż był bardzo
wytrwały. Próbował wiele razy wspinać się, ale za każdym razem spadał na samo
dno.
- no to
dno! – pomyślał Dżordż – nie wiem jak się stąd wydostać!
Na
szczęście ślimaczki noszą dom zawsze ze sobą, więc Dżordż miał wiele
przydatnych przedmiotów i trochę zapasów jedzonka. Mimo wszystko chciał być
wolny. Czuć wiatr we włosach.. no może w czułkach. Chciał trenować do wyścigów
i robić kolejne piękne zdjęcia – a tu taka niemoc.
Przez pierwsze pięć dni ślimaczek dobrze
organizował sobie czas. Wymyślił również nowy trend na zdjęcia w odbiciach
metalowej puszki. Trochę, jak w krzywym zwierciadle, ale humor mu dopisywał i
nie martwił się, że jego skorupa jest nagle dziesięć razy większa niego samego,
a gdy się ustawił pod innym kątem - skorupka wyglądała jak ziarenko maku. To
było zabawne. Codziennie ślimaczek przez otwór w puszcze, jak przez okno,
obserwował pogodę i piękny krzak forsycji. Jednakże przyszedł taki czas, że
ślimak chciał wyjść na wolność, na zewnątrz. Bardzo tego potrzebował. Czasami
było mu smutno, że widzi słońce przez swoje okienko, a nie może się na nim
wygrzewać. Martwiło go, że straci formę, bo kręcenie się 10km w puszcze
przyprawiało go o zawrót głowy. Czuł się skołowany codziennością, która nie
przynosi mu już radości. Potrzebował do pełni szczęścia spacerów, spotkań z
innymi ślimakami i czuł, że ta puszka – chociaż chroni go przed wiatrem,
nagrzana przez słońce w ciągu dnia przynosi mu ciepełko w ciągu całej nocy - to
nie jest to, co chciałby robić całe dnie. Przeczytał już wszystkie książki,
które
miał w swoim domku (m.in. „Ślimak z Zielonego Wzgórza” „Pan
Ślimakochodzik” , a nawet instrukcje obsługi zegara z kukułką, którego nigdy
nie miał i nie planował nigdy posiadać), zrobił porządek w galerii swoich zdjęć
na ślimakophonie i nauczył się podstaw języka chińskiego. Wkradła się nuda. Bo
chociaż Dżordż mógł robić wszystko, to czuł, że nie może nic. Czuł się
przygnębiony i bezsilny. Kontakt przez telefon z innymi ślimakami nie dawał mu
poczucia przynależności do ich grupy. Czuł się osamotniony. Czasem na skraju
puszki siadał motyl. Wielki marzyciel o imieniu Eryk (tym razem nie od Erica
Claptona. Po prostu rodzice nazywali wszystkie swoje pociechy na literę E. Eryk
miał siostry: Edytę, Esterę, Elę i braci: Ernesta, Eryka i Eryka – nie
wnikajmy, dlaczego właśnie tak to wyglądało). Eryk siadał na skraju puszki i
opowiadał mu, jakie wieści niesie wiatr.. Czasem wiatr wiał spokojnie i Eryk
też czuł się z tym bezpiecznie, ale czasem wiatr był gwałtowny, dmuchał z
każdej strony i przynosił złe wiadomości. Wiatr był z dnia na dzień coraz silniejszy,
Eryk słyszał, że na zewnątrz dzieje się coś niepokojącego. Ludzie stukali
swoimi butami szybciej niż zwykle, ale też rzadziej. Było ich chyba mnie na
ulicach. Ryk samochodów, który przypominał mu o wymarzonych ścigaczach też był
dużo słabszy.. A wiatr wiał coraz mocniej. Przez
ślimakophona Dżordż nie dowiedział się niczego sensownego. Były tam
wiadomości tak skrajne, tak różne, że niektórych mała ślimacza głowa po prostu
nie rozumiała, inne budziły w nim strach. Eryk natomiast przylatywał
codziennie. Siadał na skraju puszki i bardzo spokojnie mówił, że wszystko
będzie dobrze… że po wielkiej burzy zawsze wychodzi słońce… że im silniejszy wiatr
tym szybciej przegoni zły czas i znowu będzie spokojnie.. że to normalne, że
Dżordż czuje się zagubiony i smutny.. że boi się o swoich bliskich, których nie
ochronią ścianki metalowej puszki przed tym strasznym wiatrem.
Ślimaczek czuł złość, że znalazł się w takiej sytuacji bez swojej zgody,
że nie ma na nią wpływu i zupełnie nie wie, kiedy się skończy. Pomimo siedzenia
w metalowej puszce musiał codziennie wykonywać te same czynności, które robił
poza nią. Motywacja opadała, a strach brał górę.
Eryk jednak codziennie siadał na skraju puszki i mówił Dżordżowi, że
wszystko będzie dobrze, że wiatr faktycznie jest teraz bardzo silny, ale
sytuacja, w której się znalazł chroni go przed nim. Motyl wysłuchiwał uważnie
wszystkich trosk Dżordża, aby wybrzmiało wszystko, co dzieje się w jego sercu i
głowie. Eryk wierzył, że rozmowa przynosi ulgę, rozładowuje stres. Motyl bardzo
cierpliwie tłumaczył Dżordżowi, co dokładnie oznacza taki wiatr.
Uparciuch Dżordż oczywiście na początku się wzbraniał przed słuchaniem Eryka.
Co przecież może wiedzieć o życiu mały delikatny motyl bez umięśnionych
nóg!
Po paru dniach zrozumiał jednak, że Eryk najlepiej filtruje dla niego
informacje, tłumaczy mu je najlepiej. Po każdej rozmowie z Erykiem ślimak czuł
się lepiej. Nie oglądał już na ślimakophonie wszystkich informacji, które
mogłyby zasiać niepokój w jego sercu. Gdy tak raz dziennie słuchał tylko
spokojnych słów Eryka wydawało mu się, że nawet nie słyszy tak mocno huku
silnych wiatrów (poza tymi, które sam produkował po zjedzeniu trzech puszek
fasoli, a metalowe ścianki puszki odbijały odgłosy tychże wiatrów przez kolejne
dwie minuty.. ale przecież nie o tym mowa). Tak więc Dżordż słuchał już tylko
Eryka, który w sposób dla niego przystępny tłumaczył mu sytuację. Była ona
faktycznie trudna, wiatr narastał, ale Ślimak już wiedział, że musi zaplanować
sobie dzień, aby nie zwariować. Z samego rana brał prysznic z rosy która
osadziła się w puszce, zjadał dobre i zdrowe śniadanie i realizował swoje
codzienne obowiązki. Pachnący, czyściutki wrzucał wesołe zdjęcia na
ślimakobooka,
czytał na ślimakoczytniku nowe
pozycje książkowe, aby nie marnować czasu. Treningi podzielił sobie na mniejsze
etapy za to wykonywał je kilka razy dziennie, aby nie tracić formy i realizować
dziennie 10km. W ciągu dnia znalazł też czas na słodkie lenistwo. Zamykał wtedy
oczy i przypominał sobie najzabawniejsze historie z jego życia (na przykład tę
historię, jak szukał swojego domu, który przecież ciągle nosi na swoich
plecach). Codziennie starał się też utrzymywać kontakt przez ślimakophona z
przyjaciółmi i wprost wyczekiwał kolejnego spotkania z Erykiem.
Nie wiem, ile trwała ta cała sytuacja. W puszcze kalendarza niestety nie
było. Dla Dżordża trwało to jak wieczność, ale pewnego dnia Eryk przyleciał i
oznajmił:
-
wiatr ustał. Mogę polecieć po
pomoc. Po kogoś, kto przewróci Twoją puszkę, abyś mógł z niej wyjść…
I tak też się stało. Eryk poleciał do polnej myszki Adele (tak, ona
akurat była wielką fanką tej piosenkarki) i poprosił o pomoc. Adela miała dług
wdzięczności wobec Eryka bowiem dawno dawno temu Motyl wskazał jej norkę, gdzie
ukryła się przed dzikim kotem Bobem (zabawny kocur z dredami na ogonie, fan
reggae i Marleya).
No i potem poszło już gładko… Adele delikatnie przesunęła puszkę, która
się przewróciła. Ślimaczek mógł spokojnie z niej wyjść..
To był pogodny dzień… bo jak mówiła mama Dżordża:
„pogoda jest zawsze – jakakolwiek – ale jest!”
Czas pobawić się w hodowce rzeżuchy 😉
Domowa uprawa rzeżuchy jest banalnie prosta i możliwa przez okrągły rok. Co jeszcze ważniejsze, rzeżucha ma rewelacyjne właściwości odżywcze i prozdrowotne.
Dziś rzeżucha jest nieodzownym elementem Świąt Wielkanocnych. Wielkanoc to tradycyjnie czas odradzania się przyrody po zimie, dlatego w świątecznych dekoracjach króluje zieleń – symbolizująca życie i nadzieję.
A więc do dzieła.
1. Kup nasiona rzeżuchy
2. Przygotuj pojemnik do uprawy – powinien być duży i płaski. Wystarczy talerzyk, czy płytka salaterka, a nawet pokrywka od słoika. Oczywiście naczynie powinno być czyste.
3. Przygotuj podłoże – dno naczynia wyłóż watą lub ligniną. Delikatnie je zwilż – podłoże powinno być wilgotne, a nie ociekać wodą.
4. Wysiej nasiona – nasiona rzeżuchy wysiewa się gęsto – ale uważaj, by jedno nie wchodziło na drugie – bo te spod spodu nie wzejdą. Rozsyp je równomiernie, tak aby nie było widać białych prześwitów. Spryskaj je – przylgną do waty.
5. Znajdź dla nich miejsce – naczynie postaw w ciepłym i nasłonecznionym miejscu – może to być parapet.
6. Pielęgnuj – codziennie zwilżaj nasiona spryskiwaczem i pilnuj, by podłoże było cały czas lekko wilgotne. Ale nie doprowadź do tego, aby woda stała w pojemniku, bo kiełkujące nasiona zgniją. Uważaj też, by nie przesuszyć nasion, bo rzeżucha nie wzejdzie.
Praca plastyczna: bazie i hiacynty
https://www.youtube.com/watch?v=eQEOd8bswNo
Tygodniowy kalendarz pogody
Tygodniowe kalendarze pogody służą do zapisywania obserwacji pogodowych. Zadaniem dzieci jest obserwacja wszystkich zjawisk atmosferycznych przez 7 dni. Na kalendarzu dzieci mogą zapisywać i rysować swoje obserwacje. W tabeli tygodniowego kalendarza pogody muszą uzupełnić takie dane jak data, temperatura powietrza, zachmurzenie, rodzaj opadu oraz inne zjawiska jakie zaobserwowały przez cały tydzień
Ozdoby wielkanocne
1. Girlanda papierowa z jajek
- Papier w kolorze różowym, fioletowym, białym i zielonym. Możesz także wybrać swoje ulubione kolory
- kolorowe, wąskie taśmy samoprzylepne lub kolorowy papier + klej
- sznurek lub tasiemka
- dziurkacz, nożyczki
2. Wielkanocne baranki, owieczki
Potrzebne będą:
- Kolorowy papier – brąz, biały, seledynowy
- Klej
- Sznurek
- Płatki owsiane, orkiszowe lub każde inne. Może być także zboże ekspandowane
- Nożyczki
3. Papierowe pisanki
Papierowe pisanki
Potrzebne będą:- Kolorowy papier
- Oczka lub czarny flamaster jeśli nie masz takich gadżetów
- Nożyczki, klej, ołówek
4. Z patyczków
Kurczak z papieru i patyczków
- 3 patyczki laryngologiczne
- Papier w kolorze żółtym i pomarańczowym
- Taśma klejąca, klej
- Żółta taśma malarska (sprawdzi się także kredka lub farba w kolorze żółtym)
Kurczak z piórkami
- Kawałek kartonu z odzysku, u nas pudło po
- 6 patyczków w kolorze
żółtym (wielkość, jak po lodach)
Jeśli nie masz patyczków w kolorze żółtym pomalujcie je wcześniej farbą. Wystarczy zwykła plakatówka. - 2 oczka
- Piórka – u nas to także produkt z odzysku, ale wiem, że można zakupić kolorowe piórka w sklepie. W zastępstwie piórek możesz wykorzystać kolorowy pocięty papier
- Pomarańczowy papier na nosek
- Klej, dwustronna taśma klejąca (opcjonalnie)
Przyklej od spodu piórka i czubek kurczaczka, a oczka i nosek na wierzchu.
Możesz przyczepić sznurek i zawiesić taką ozdobę na ścianie..
Wielkanocny zajączek
- 2 patyczki laryngologiczne
- Kolorowy papier: biały, różowy
- Oczy
- Taśma klejąca, klej
- Coś do zrobienia wąsów – ja wykorzystałam wypełnienie z przesyłki. Można też pociąć kartkę papieru na wąskie paseczki.
Wielkanocne pisklę
- Kawałek kartonu z odzysku, czyli pudło po przesyłce albo np. płatkach śniadaniowych
- 7 patyczków w kolorze żółtym (wielkość, jak po lodach)
- Kolorowy papier: pomarańczowy i żółty
- Oczy
- Taśma klejąca, klej
5. Wieniec – papierowe ozdoby wielkanocne
Papierowy wieniec
Potrzebne będą:
- Karton z odzysku, czyli po jakiejś przesyłce
- Kolorowy papier
- Papier we wzorki
- Klej do papieru
- Piórka, kuleczki, taśma materiałowa na kokardę
- Ozdobna taśma kolorowa do ozdabiania kartonowych pisanek
6. Marchewkowa girlanda
- Kolorowy papier – pomarańczowy i zielony
- Zszywacz
- Klej
- Sznurek
7. Zajączki
Fantastycznie sprawdzą się jako wizytówki na świąteczny stół lub jako wskazówki gdzie szukać słodkości pochowanych przez wielkanocnego zająca.
Potrzebne będą:
- Szablon zajączka, może też być foremka do ciastek w kształcie wielkanocnego zająca
- Kolorowy papier, najładniej wygląda papier z wiosennymi wzorkami
- Gotowe kuleczki lub wata
- Klej, nożyczki, taśma klejąca
- Sznurek
https://www.matczynefanaberie.pl/wielkanocne-ozdoby-ktore-zrobisz-z-dziecmi/
Szablony:
--------------------------------------------
Poznajemy Lublin i Zamość.
Tajemniczy skarb
Noc była ciemna jak smoła, a wiatr przetaczał nad Lublinem ulewę. Gdy kolejny piorun strzelił, oświetlając trupim blaskiem rynek, oświetlił także stojący przed ratuszem wóz. Zdumieli się wszyscy, którzy przed burzą schronili się do ratusza, bo bramy miasta dawno już były zamknięte i żaden wóz nie mógł wjechać. Zdumieli się jeszcze bardziej, gdy zobaczyli, że wóz zaprzężony w dwa ukraińskie woły był bez woźnicy. Na wozie stała skrzynia. Gdy pachołkowie ciężko dysząc, wnieśli ją do wnętrza i odbili skobel, aż odskoczyli z wrażenia. Po brzegi wypełniona była złotem i kosztownościami. Na wierzchu leżał list adresowany do Jakuba Kwanty. Tego samego, który wraz z Mikołajem synem Krystyna i Maciejem Kuminogą podarowali bernardynom ziemię pod murowany kościół. Natychmiast jeden z mieszczan wybiegł przed Ratusz sprawdzić, czy coś jeszcze na wozie nie zostało. Nie zobaczył ani wozu, ani wołów. A bramy miasta nadal były zamknięte.
– Skarby te przekazuję na dokończenie budowy świątyni – odczytał Mikołaj, któremu słudzy dostarczyli pismo. I tak to dzięki tajemniczej skrzyni dokończono budowę kościoła i klasztoru. Stoją one po dziś dzień przy placu Wolności.
Lublin- herb
Lublin nazywany jest stolicą wschodniej Polski – jest największym i najprężniej rozwijającym się miastem po tej stronie Wisły. Bogata historia oraz położenie w wielokulturowym tyglu stanowią o jego szczególnych walorach. Znalazło to swoje szczególne odbicie w różnorodnej architekturze, topografii, a także wpłynęło na jego rozwój społeczno-kulturowy. Te wszystkie cechy stanowią o niezwykłym kolorycie lokalnym naszego miasta, czyniąc go niezwykle atrakcyjnym, nie tylko dla turystów, ale także filmowców, którzy z pewnością znajdą tu wiele inspiracji do realizacji swoich projektów.