Dawno temu późną
jesienią, po skończeniu wszystkich prac rolnych i domowych, gdy dni były coraz
krótsze, a wieczory coraz dłuższe, następował okres wróżb. Dniem szczególnym
był 29 listopada - nazywany wigilią świętego Andrzeja i dzień 24 listopada-
patronką tego święta była święta Katarzyna. Dawniej w dniu św. Andrzeja wróżyły
sobie panny, które bardzo chciały wyjść za mąż, a w dzień świętej Katarzyny
wróżyli sobie kawalerowie. Wróżby odbywały się w samotności przy zapalonych
świecach, zasłoniętych oknach - wieczorami. Dzisiaj Andrzejki stały się
okazją do spotkań i zabaw andrzejkowych często przy muzyce. W naszych czasach
już odbiega się, od wróżenia, wróżymy sobie tylko dla zabawy.
Jak świętowano?
Przede wszystkim radośnie i
z wypiekami na policzkach. Wróżąc sobie z wosku, kołków w płocie i karteczek
pod poduszką. Dziewczyny, panny na wydaniu i wdowy koniecznie chciały
dowiedzieć się, kiedy i jakiego męża będą miały. W dzisiejszych czasach
zainteresowanie chłopcami wcale nie jest mniejsze i tak jak dawniej na myśl o
tych przystojnych i miłych błyszczą dziewczynom oczy, lecz bycie żoną nie jest
największym i jedynym marzeniem młodych kobiet
Czym jest wróżba?
Wróżyć to tyle, co przepowiadać przyszłość. Pytać o losy kogoś, kto zna nasz los. A kto może znać nasze nadchodzące dni?…? Tylko ktoś, kto obcuje w innych światach i mam możliwość spojrzenia na nasz los i czasy. A więc DUCHY!!! Nic dziwnego, że na porę spotkań z istotami z tamtego świata wybrano zimne, zapłakane deszczem wieczory listopadowe. Ciemności budzące tajemnice i wyjący złowrogi wiatr wyjątkowo im sprzyjają.
Jak wróżono kiedyś i po co?
Wróżb było całe mnóstwo. Niektóre z nich niesione tradycją przetrwały do dziś. Lano gorący wosk, by z jego kształtu wyczytać postać przyszłego narzeczonego lub najbliższą przyszłość. Z butów ustawionych jeden za drugim wróżono, która panna pierwszą będzie przy ołtarzu w nadchodzącym roku. Zgadywano imię przyszłego męża lub żony z karteczek schowanych pod poduszkę. Wróżono ze świec pływających po wodzie, kołków w płocie i szczekania psa. Było też wiele wróżb które dziś budzą zdziwienie i uśmiech. Chłopcy wierzyli, że upragniona dziewczyna ukaże im się we śnie, w nocy z 23 na 24 listopada jeśli po kąpieli wytrą się dziewczęcą zapaską lub koszulą, a potem włożą ją pod prześcieradło i na tak przygotowanym posłaniu spędzą noc.
Sposobów
na poznanie swojej przyszłości było wiele.
Dziewczyny odliczały sztachety w płocie lub szczeble
w drabinie modląc się do św. Andrzeja. Jeśli ich liczba była parzysta – wróżyło
to rychły ślub. Odliczano też sztachety wypowiadając słowa: „kawaler, wdowiec,
kawaler, wdowiec…” by dowiedzieć się jakiego stanu będzie przyszły mąż.
Były też wróżby dla cierpliwych, które trwały i miesiąc. Chłopcy w dniu św. Katarzyny, a dziewczyny w dniu św. Andrzeja ścinali gałązkę wiśni lub czereśni i wstawiali do wody, jeśli zakwitła w Wigilię Bożego Narodzenia, mogli spodziewać się pomyślnych konkurów uwieńczonych ślubem i weselem w najbliższym czasie.
Wróżby chłopców były mniej liczne i mniej popularne
niż wróżby dziewcząt. Na szczęście dziś zarówno młodzież, jak i dzieci bawią
się na imprezach andrzejkowych wspólnie. Wróżby nie są dziś wyrocznią której
należy ślepo ufać i oczekiwać spełnienia lecz dobrą zabawą i okazją do
wspólnych spotkań i radości.