Najlepsze pomysły na spędzanie czasu w domowym zaciszu! cz.21

21 maja obchodzony jest Dzień Kosmosu. Jego celem jest upamiętnienie wydarzeń związanych z badaniami przestrzeni kosmicznej i zainspirowanie naukowców do dalszej pracy. Święto to ma też zachęcać zwykłych ludzi do zgłębiania tajemnic wszechświata. 

Wyprawa Księżyca

Kosmos jest bardzo fascynujący. Na niebie - oprócz słoneczka, księżyca i chmurek, istnieją również gwiazdozbiory. Bajeczka ta, pełna fantazji - w przystępny sposób pozwoli dzieciom go zrozumieć.

Było ciepło i spokojnie. Księżyc, książę nocy, spacerował dumnie pomiędzy gwiazdkami w nowej, pięknej pelerynie utkanej z delikatnej mgiełki.

Od czasu do czasu spoglądał na Ziemię. Bardzo lubił oglądać swoje odbicie w wodzie oraz podpatrywać układające się do snu zwierzęta. Zapragnął bliżej przyjrzeć się istotom żyjącym na Ziemi, ale jego wspaniała kareta jest zbyt duża i ciężka na tak daleką wyprawę. Postanowił udać się do jednego z gwiazdozbiorów - Małej Niedźwiedzicy, która posiadała Mały Woź.
- Dobry wieczór - przywitał się księżyc.
- Dobry wieczór – odpowiedziała Mała Niedźwiedzica. - Cieszę się, że mnie odwiedziłeś.
- Czy mogłabyś pożyczyć mi swój Mały Wóz? – nieśmiało zapytał Księżyc.- Chciałbym wybrać się na Ziemię.
- Bardzo chętnie, ale jesteś za duży i nie zmieścisz się do niego. - Wielka Niedźwiedzica na pewno pożyczy ci swój. Jest on znacznie większy od mojego i równie lekki.
- Nie chcę robić zamieszania na Ziemi – odpowiedział Księżyc. - Gdybym zbliżył się do niej tak jak wyglądam, w pełni, dałbym za dużo światła. Byłoby zbyt widno i przebudziłbym śpiące zwierzęta. Ale mogę zmienić się w cieniutki, srebrny rogalik. Wtedy bez obawy zmieszczę się do twego wozu.
Mała Niedźwiedzica czuła się wyróżniona i zadowoloną, że książę zwrócił się właśnie do niej. Było jej przyjemnie, że mogła Księżycowi pomóc.
- Zaraz przygotuję wóz – powiedziała i odeszła.
Po chwili przed księciem stał piękny, oświetlony gwiezdnymi lampkami mały wóz. Na końcu dyszla błyszczała Gwiazda Polarna. Mała Niedźwiedzica pogłaskała ją i przemieniła w cudownego Jednorożca.
Był to rumak, na którego czole jaśniał długi, spiczasty rożek przypominający złotą śrubę powleczoną przeźroczystym kryształem. Róg ten spełniał rolę lampy oświetlającej drogę. W ogon Jednorożca wplecione były maleńkie gwiazdeczki, iskrzące się jak zimne ognie. Podkówki miał złote, magiczne, pozwalające z niezwykłą szybkością cichutko galopować po chmurach, wodzie, drzewach i dachach.
- Dziękuję Mała Niedźwiedzico – powiedział zachwycony Księżyc. - Ale jak mam powozić? Nie widzę lejców...
- Są ci niepotrzebne - odrzekła Mała Niedźwiedzica. – Gdy wsiądziesz do wozu, oboje będziecie znali swoje myśli. A teraz ruszajcie. Musicie wrócić, zanim Słoneczko wyjdzie na niebo. Pamiętaj, że ten piękny Jednorożec jest przecież gwiazdą. Zasypia za dnia i za dnia traci swoją siłę.
- Dobrze - odpowiedział Księżyc, po czym złożył ręce na krzyż i zaczął się powoli zmniejszać. Gdy był wystarczająco mały, usadowił się wygodnie w wozie i zamknął jego drzwiczki. Jednorożec natychmiast pomknął przed siebie. Po chwili przebił chmury i zniknął.
Kiedy zbliżyli się do Ziemi, pierwszą wizytę złożyli rodzinie Szarych Wilków, z którymi książę od dawna był zaprzyjaźniony. Zawsze, kiedy był w pełni - wilki zbierały się na najwyższym wzgórzu, a Księżyc puszczał na nie swoją lśniąca poświatę. Dzięki niej mogły słyszeć się wzajemnie. Wtedy książę opowiadał im o gwiazdozbiorze Psów Gończych, przekazywał od nich pozdrowienia. Wilki zaś mówiły o sobie, lesie i innych zwierzętach. W chłodne noce, Księżyc zrzucał im na Ziemię gorące gwiazdki, by mogły przy nich się ogrzać.
Niekiedy ludzie widzą spadające gwiazdy i zastanawiają się, gdzie one giną? Słyszą także głośne wycie wilków do Księżyca i nie rozumieją ich zachowania.
Książę odwiedził też Sowy. Często chętnie pomagał im podczas nocnych polowań.
Zajrzał jeszcze do długiej, przeźroczystej rzeki. Po raz pierwszy dostrzegł pływające w niej różnokolorowe rybki. W jego świetle mieniły się i wyglądały jak małe, tęczowe kokardki rzucone na wodę. Był oczarowany ich widokiem. Nie mógł jednak zbyt długo się w nie wpatrywać. Przed wschodem Słońca chciał jeszcze odwiedzić ludzi.
Ruszyli więc w dalszą drogę. Przemierzali miasta i wsie. Zaglądali w okna domów.
W stronę dzieci, które nie mogły zasnąć, Jednorożec dmuchał bajkowym, srebrzystym, delikatnym wiaterkiem. Przesyłał im w ten sposób kolorowy, spokojny sen.
Zadowoleni z wyprawy, nie omieszkali też pościągać się z ekspresowymi pociągami przemierzającymi Ziemię.
Powrócili na niebo. Książę nie miał czasu podzielić się z Małą Niedźwiedzicą swoimi wrażeniami z Ziemi, ponieważ Słoneczko już się przebudziło i zaczęło wyglądać zza chmurkowej pierzynki. Podziekowaj jej tylko za wóz, pożegnał się ze swoim nowym przyjacielem Jednorożcem i odszedł.
Następnej nocy zaprosił gwiazdozbiory nieba i opowiadał im o niezapomnianej, fascynującej podroży.
Kiedy wszyscy powrócili na swoje chmurki, Księżyc zniżył się nieco i posłał w stronę wilków swój pełny, jaśniejący uśmiech.

https://www.bajkownia.org/czytaniebajek/213-wyprawa-ksiezyca



ZAGADKI

Zawsze jest nad nami.

To płacze czasami deszczem,
to śmieje się słońcem
albo gwiazd tysiącem.



Kiedy po niebie wędruje nocą,
dokoła niego gwiazdy migocą.
Raz jest jak rogalik,
raz okrągły jak talerz.
Kiedy słońce wschodzi, wnet z nieba ucieka.



Co to za złota świetlana kula,
która swym ciepłem Ziemię otula?



W dzień ich nie ujrzysz,
chociaż są nad nami.
Można je zobaczyć
nocą i wieczorami.

Co to za okrągła planeta,
na której bez wody,
tlenu i słońca nie byłoby życia. 



Z ziemi do gwiazd mknie pocisk złoty,
szybszy niż wiatr i samoloty. 



Co to za przestrzeń
między Ziemią, Księżycem,
planetami oraz między gwiazdami? 






Lot na Księżyc – opowieść ruchowa

- Przygotowujemy się do lotu na księżyc.
- Wkładamy kombinezon, który uchroni nas przed niską lub wysoką temperaturą (wykonujemy ruch suwaka sssssssssssss....),
- zakładamy specjalne buty ( tup, tup).
- Idziemy do rakiety ( tup, tup, tup),
- otwieramy właz do rakiety ( klaskanie językiem).
- Wskakujemy do środka( hop).
- Zamykamy właz ( klaskanie językiem).
- Siadamy na fotelu ( siup).
- Zapinamy pasy ( klap).
- Zanim wystartujemy należy zapłacić za podróż, nasz lot będzie kosztował jeden szeroki uśmiech, kto chce lecieć z nami ładnie się uśmiecha.
- Odpalamy silniki - siedząc na podłodze okręcamy się wokół własnej osi i odliczamy, a na hasło start podnosimy wysoko ręce. 5, 4, 3, 2, 1.... Start

Przybysz z kosmosu

Przygoda z kosmosu Peppa Pig

Dziecięce Przeboje - Kosmo Żabka


Układ słoneczny

Ciekawym pomysłem są planety ze styropianowych kul, wystarczy, że znajdziesz je w różnych wielkościach i np. pomalujecie. Zamiast pomalować możecie też nałożyć na nie balony.
Do tego możesz wydrukować karty – ze zdjęciem planety i podpisem. W późniejszym czasie same napisy i zachęcić dziecko do dopasowywania. Jeśli masz drukarkę i zdecydujesz się na karty, możesz wydrukować je dwukrotnie i wykorzystać do gry w memory.
Możesz też wykorzystać czarny papier jako bazę i wydrukować np. planety do pokolorowania – później przyklejcie je do papieru w odpowiedniej kolejności.
Planety możecie też ulepić z masy solnej, ciastoliny, albo wykorzystać rosnące farby. Powstanie z nich taki obrazek 3D. W moim odczuciu to zabawa dla nieco starszych dzieci, które rozumieją, co nieco z obsługi pędzelka i będą farbę nakładać na kartkę dość grubo. Musi być jej naprawdę dużo i ta warstwa górna później zastygnie.
Przepis na rosnące farby:
– pół szklanki mąki
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia
– pół łyżeczki soli
– woda – i tu ostrożnie cały czas trzeba mieszać. Dobra konsystencja to taka, w której są bąbelki, lekko się ciągnie, a ciasto jest dość pulchne. 

http://dziubdziak.pl/poznajemy-kosmos-zabawy-nie-tylko-dla-przyszlego-astronauty/


----------------------------------------------------------------------------

Legenda o Piekarczyku
Codziennie wczesnym rankiem, idzie do pracy młody piekarczyk. Dzwonią dzwony na kościele, Świętego Mikołaja, - Pomodlę się, myśli. I śpieszy w kierunku otwartej staromiejskiej bramy oczywiście, skąd głos dzwonów pięknego kościoła na modlitwę wiernych woła. Nagle co to? biegną ludzie, krzyczą coś, przerażeni chyba. - Najazd, napad ,zamykajcie bramę, zamykajcie bramę, rozlega się dookoła, już ostatni skoczyli w kierunku bramy, prędko za nimi piekarczyk mały. Obejrzał się za siebie i widzi rycerzy krzyżackich mrowie. -Nie zdążę - myśli. - Ratuj Najświętsza Panienko. Co robić? prędko, prędko! Chwyta za łopatę. Łopata na szczęście metalowa, i w dodatku całkiem nowa, ostra. Przeciął linę. Opadła krata. Uratowany i on i ci co tutaj mieszkają ludzie. Cudem. Tak będą mówić, o cudzie. Piekarczyk własną piekarnię założy, miasto go przecież sowicie nagrodzi. Może z chorągwią cechową pójdzie. Na wieki w Miejskiej Księdze się znajdzie. Minęło wiele wieków historii miasta Elbląga, różne to były dzieje, pozostała jednak Księga Miejska, pozostała legenda o piekarczyku. Pozostała brama.
Autor tekstu - Helena Lenckowska


Łopata małego piekarczyka (fragment książki Barbary Tylickiej) 

Było to dawno temu – chyba więcej niż pięćset lat minęło od tych czasów, gdy w mieście Elblągu mieszkał mały piekarczyk. Mówią ludzie, że nazywał się Marcinek. Był synem biednej wdowy i matka oddała go pod opiekę mistrzowi piekarskiemu, aby wprawił się i wykształcił w zacnym rzemiośle. Dobry mistrz Bartłomiej bardzo był zadowolony ze swego ucznia. Marcinek – najzdolniejszy i najpilniejszy ze wszystkich czeladników*, zawsze umiał w porę wyjąć z pieca wielkie bochny chleba (…). Aż kiedyś popłoch w mieście zrobił się ogromny. Bo oto strażnicy, którzy na murach obronnych miasta wartę pełnili, trąbić zaczęli na alarm. I zaraz po Elblągu wieść pobiegła, że oto hufce** krzyżackie na miasto walą. Zlękli się ludzie w mieście ogromnie. Jakże to będzie? Jak się obronić? (…) – Most! Most trzeba do góry podnieść i bramę miejską w ten sposób zamknąć! – krzyczą ludzie. Ba, ale jak się ten most zwodzony podnosi? Trzeba by linę odciąć, aby podniósł się do góry. Jakże ją odciąć? Lina gruba. Żeby to chociaż jaki rycerz był w pobliżu, toby mieczem ciął! Aż tu naraz, patrzcie, ludzie: z tłumu wyrywa się czeladnik młodziutki od Bartłomieja – piekarczyk Marcinek! Łopatę piekarską w ręku trzyma, widać prosto od pieca odbiegł. Patrzą ludzie, a piekarczyk łopatą się zamierza i buch! w linę uderzył! Choć więc to była chwila strachu przed wrogiem, poniektórzy uśmiechnęli się, bo gdzie tam taką linę przeciąłby kto piekarską łopatą?… Ale zaraz śmiać się przestali owi żartownisie, bo lina pękła pod uderzeniem Marcinkowej łopaty i oto most zaczyna podnosić się w górę. (…) * czeladnik – rzemieślnik pracujący pod okiem mistrza w danej dziedzinie ** hufiec – zwarty oddział 27 1 Wysłuchaj legendy i odpowiedz na pytania: Kim był Marcinek i czym się zajmował? W jaki sposób uratował miasto i jego mieszkańców? 2 Wskaż w legendzie o Marcinku elementy rzeczywiste i fantastyczne. 3 Przeczytaj informacje o legendzie. Co to jest legenda? Co może być jej tematem? 4 Wskaż różnice między baśnią a legendą. Podaj przykłady znanych baśni i legend. 5 Wyobraź sobie, że przeprowadzasz wywiad z piekarczykiem Marcinkiem, który ocalił Elbląg. Jakie pytania mu zadasz? Zapisz je w zeszycie. Następnie w parach odegrajcie scenki, w których jedna osoba jest dziennikarzem i zadaje pytania, a druga – Marcinkiem, który na nie odpowiada. Zatrzasnął się wreszcie most zwodzony, a rabusie zostali po drugiej stronie wielkiej fosy obronnej, wypełnionej wodą. Niech spróbują dostać się do miasta! I tak według tej starej legendy piekarski czeladniczek Marcinek ocalił miasto Elbląg od najeźdźców. 
Autor tekstu - Maria Krüger 




Elbląg to jedno z najstarszych miast w Polsce. Założył je mistrz zakonu krzyżackiego w 1237 roku. Zaciekawiły nas atrakcje tego miasta: 
  • Brama Targowa oraz pozostałości dawnych fortyfikacji miejskich;
  • ścieżka kościelna (unikatowy w skali kraju zespół przejść wąskimi przesmykami między kamienicami, łączące najważniejsze obiekty sakralne w Elblągu); 
  • liczne kościoły, często o średniowiecznym rodowodzie;
  • pozostałości zamku krzyżackiego; 
  • Bażantarnia; 
  • układ urbanistyczny Starego Miasta, z zachowanymi (lub zrekonstruowanymi) kamienicami. 
Ponieważ stare miasto Elbląg zostało całkowicie zniszczone, a odbudowa stylu średniowiecznego trwa do dziś, w mieście nadal trwają prace archeologiczne.. Odnaleziono tutaj eksponaty na skalę europejską i światową: najstarsze okulary z XV w., jedna z trzech zachowanych na świecie -giterna z XV w. (instrument strunowy), czy średniowieczna winda. 
 Piękne są również  Żuławy i Mierzeja Wiślana.